Piszecie do mnie, że już nie wiecie co ze sobą zrobić, bo jesteście na diecie 1200 kcal, 1000 kcal, nic nie jecie, a waga ani drgnie. Zmęczenie nie pozwala na ćwiczenia, no ale skoro trzymamy się diety, to chyba wszystko powinno iść po naszej myśli, prawda? Przestaje być ważne, że wyniszczamy organizm, wyglądamy jakbyśmy nie spały 5 dni i miały zemdleć w każdej chwili. A potem, po tym całym wysiłku, dopada nas jojo. Znasz to skądś? Jeżeli tak i nie masz już pomysłów na utratę wagi - zapraszam do dalszego czytania :)
Pierwszym krokiem, jaki musimy zrobić, zaczynając przygodę z odchudzaniem, jest obliczenie wskaźnika podstawowej przemiany materii. Jest to wskaźnik, który powie nam ile MUSIMY spożywać kalorii dziennie, aby utrzymać niezbędne procesy życiowe. Nie wolno nam schodzić poniżej tych wartości! Skończy się to tylko wyniszczeniem organizmu i szybkim jojo. Także wszystkie diety 1000 kcal możemy wyrzucić do kosza. Możecie sobie to obliczyć tutaj. Dodatkowo kalkulator wylicza nam ile powinniśmy spożywać kalorii, jeżeli chcemy podtrzymać masę ciała. Od tego drugiego wyniku należy odjąć 500 kalorii, aby stracić trochę tłuszczyku.
Najważniejszą zasadą jest spożywanie pięciu posiłków dziennie. Mniej tylko spowolni nasz metabolizm i nie ważne na jak bardzo restrykcyjnej diecie będziemy, efekty będą marne. Przy takiej ilości, paradoksalnie możemy jeść troszkę bardziej kaloryczne posiłki, bo organizm jest na najwyższych obrotach. Oczywiście nie chodzi mi tu o 5 cheeseburgerów dziennie :) Warzywa możemy jeść w dowolnej ilości, kiedy chcemy, im więcej tym lepiej. Nie liczymy ich jako dodatkowy posiłek. Dobrze, gdyby te posiłki były jedzone w równych odstępach czasowych i nie później niż o godzinie 19 (nasze ciało ma własny zegar biologiczny i po tej godzinie bardzo zwalnia). Wodę pijemy około litra do półtorej dziennie ( chyba, że ćwiczymy - wtedy odpowiednio więcej). Ograniczamy sól! A już na pewno cukier. Ostatnio czytałam artykuł, w którym pewien lekarz mówił, że spożywanie cukru jest gorsze niż palenie papierosów. I niestety cukru w naszej diecie jest coraz więcej. Ale o tym w następnym poście :)
Nie ma efektów bez ćwiczeń! Już 2-3 razy w tygodniu przyniesie ogromną zmianę i w wyglądzie i w samopoczuciu. I tutaj mała uwaga. Nie bawimy się w takie coś, że zjem batonika i potem pobiegam pół godziny. To tak nie działa. Każdy ma inną przemianę materii i żadna maszyna na siłowni nie pokaże nam prawdziwej ilości kalorii które spalamy. A że cukier jest uzależniający, to zapewne na jednym batoniku się nie skończy, tylko zaczniemy robić taki myk codziennie. Jeżeli już koniecznie musimy zjeść coś słodkiego to najlepiej zrobić to po treningu. Ciało wtedy ma największe zapotrzebowanie na cukier i dobrze to wykorzysta. Aczkolwiek banan lepszy niż Snikers :)
Jeżeli macie jakieś pytania, zapraszam do komentowania :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTo, żeby nie jeść po 19 wiem z wywiadu z lekarzem ekspertem w tej kwestii. Pani która zajmuje się otyłością. Pamiętajmy że chodzi o osoby odchudzające się a nie utrzymujące wagę. I tak jak napisałam - warzyw nie liczymy jako posiłek wiec po 19 możemy je jeść. 2 godziny przed snem na kolację to zdecydowanie za późno. Zamiast odpoczywać w trakcie snu, organizm będzie zajmował się trawieniem.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńHej. Nie wiem czy czytałaś ten artykuł, ale jest tutaj pokazane pewne badanie o przesunięciu kaloryczności diety na posiłki wieczorne, zachowując dzienny bilans energetyczny. Nie przekreśla to tego co napisałaś wyżej, ale ukazuje, że w kwestii diety/ćwiczeń nie ma jednej, utartej ścieżki, co sam autor ładnie ujął w komentarzu ;)
OdpowiedzUsuńpotreningu.pl/articles/2664/-jedz-wegle-na-noc--i-chudnij